Janina Kłopocka


Przyznaję, że jest mi niezwykle trudno pisać o kimś takim jak Janina Kłopocka. Właściwie nie wiadomo co z jej bogatego życia należy uwypuklić. Zajmowała się bowiem malarstwem, grafiką, ceramiką, a zwłaszcza w latach trzydziestych – polityką.



Chcę uzasadnić, dlaczego organizatorzy rodzinnego zjazdu postanowili uczynić autorkę Rodła najważniejszą osobą w rodzie. Mają bowiem nadzieję, że tak jak pod znakiem rodła zjednoczyli się Polacy na obczyźnie, podobnie pod tym znakiem zjednoczy się Ród Kłopockich.

Rodło znak Polaków w Niemczech autorstwa Janiny


Urodziła się w 1904 roku, w Koźminie, w województwie wielkopolskim. Rodzice wyjechali do Niemiec i tam Janina ukończyła szkołę średnią, a następnie wstąpiła do Akademii Sztuki w Berlinie. Był to rok 1922. Władze pruskie zakazały polskim organizacjom używania znaku Orła Białego oraz barw narodowych, dlatego też wielekroć Związek Polaków w Niemczech ogłaszał, Konkurs na znak polskości. " Niestety, efekty były mizerne. Sprawa stała się paląca, kiedy w 1932 roku przygotowywano się do obchodów 10-lecia istnienia związku, a w życiu Niemców następowały brzemienne w skutki zmiany (Adolf Hitler szykował się do przejęcia władzy). Młodej studentce znanego grafika, profesora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie Władysława Skoczylasa – Janinie Kłopockiej zaproponował Związek zaprojektowanie znaku mniejszości narodowej w Niemczech.

Liniami prostymi nakreśliła bieg Wisły od Karpat do Bałtyku. Ten biały znak umieściła na czerwonym tle, a dr Kaczmarek (działacz polonijny) zasugerował, aby zaznaczyła również kolebkę kultury polskiej – Kraków.

– To jest to – orzekli zebrani. W tak prosty sposób została przedstawiona synteza polskości. Sądzę, że powinienem wspomnieć o jeszcze jednym z wielu jej dokonań. Był to kolorowy drzeworyt przedstawiający Matkę Boską z Dzieciątkiem, w polskim stroju ludowym. Ujrzawszy tę grafikę ksiądz Patron z Zakrzewa zachwycony rzekł – Oto jest matka Boska Radosna. W tymże Zakrzewię, na Ziemi Złotowskiej powierzono Janinie w 1937 roku wykonanie malowidła ściennego w Domu Polskim. Pracę tę, którą mężna śmiało nazwać dziełem jej życia zatytułowała,, Polski rok obrzędowy. W dwa lata później Gestapo nakazało malowidło skuć, aby w ten sposób zatrzeć ślady polskości na tej Ziemi. Okazało się, że autorka użyła takiej techniki, iż fresku nie można było zniszczyć. Hitlerowcy postanowili go zatynkować. Roboty wykonywali polscy murarze. Zrobili to tak sprytnie, że po latach można było fresk zrekonstruować. Obejrzeć go można w tym budynku dziś. W czasie okupacji Janina ukrywała się w Warszawie, gdzie większość jej dzieł zaginęła w czasie powstania. Nieliczne znajdują się w Muzeum Narodowym w Warszawie, w Ossolineum we Wrocławiu, jak również za granicami Polski. Ostatni raz widzieliśmy się, kiedy przyjechała do nas, do Poznania. Zwiedziliśmy Zamek Kórnicki, Muzeum w Rogalinie, a o zmierzchu poszliśmy: do rezerwatu dębów rogalińskich. Pamiętam, od strony Warty zaczęły unosić się opary, zupełnie odrealniając obraz. Powiedziała – Patrz, to są woje Mieszka, one strzegą nas. Tak długo jak te dęby tu będą, nic nam się nie stanie.

Zapewne są znamienitsi wśród członków rodu, ale Janina Kłopocka jest jedyna! Jak Rodło!                                                       

Włodzimierz Kłopocki